Ostatnimi czasy bardzo do gustu przypadła mi biała czekolada, a właściwie jej palona odsłona. Gdy czuję jej zapach w powietrzu od razu włącza mi się tryb słodyczożercy, poważnie… Jest to zapach kojarzący się ze wszystkim co dobre i słodkie. lecz nie o sam zapach tutaj chodzi, po paleniu jej konsystencja nabiera charakteru jak by kruchego ciasta, a smak zyskuje na wartości, biorąc to pod uwagę będę próbował w późniejszym czasie skonstruować na niej deser. Zresztą sprawdźcie sami, warto zwłaszcza, że jest banalnie prosta do zrobienia. Można tez palić zwykłą czekoladę mleczną, zależnie od gustu i potrzeb. Robi się to tak samo.
Potrzebujecie
- Biała/mleczna czekolada
- Mata sylikonowa/papier do pieczenia
- Rękaw cukierniczy (opcjonalnie)
- Piekarnik 😉
Przygotowanie
Ogólnie, „książkowo” powinno się najpierw rozpuścić czekoladę w kąpieli wodnej (metoda ogrzewania składnika np. masło, czekolada, która eliminuje możliwość jego przypalenia. Naczynie z danym składnikiem zanurzamy w garnku z gorącą wodą tak aby woda sięgała ok. 3/4 naczynia) po tym procesie nałożyć ją do rękawa i rozmieścić na papierze/sylikonie. Możemy wtedy uformować kształt jaki jest nam potrzebny. Ale jeśli potrzebujemy czekoladę do późniejszej obróbki, np. do skruszenia na posypkę do lodów wystarczy jej kostki rozłożyć na papierze i wrzucić w piekarnik. 150 stopni, czas zależnie od tego jaki stopień spalenia chcemy uzyskać, musicie eksperymentować i próbować jaki przypada Wam do gustu ale około 10-15 min. Im ciemniejszy uzyskacie kolor tym czekolada będzie bardziej gorzka, mi odpowiada najbardziej po około 12 min. Konsystencja po wystudzeniu powinna przypominać upieczone kruche ciasto. Smaczek.:)
Jako, że za oknem piździ dyszczem proponujemy do czekoladki na popitkę kakao